Po wyjściu z ogrodu botanicznego udałyśmy się na jakże pożywny posiłek w McDonaldzie. Nabyłam nowe doświadczenie: sos bbq spiera sie mydłem nawet z białej sukienki!
Przeszłyśmy na drugą stronę ulicy,aby znaleźć się na dworcu Atocha,skąd odjeżdza pociąg do Escorialu. Tutaj oczywiście niemiła niespodzianka-bilety kosztują więcej niż myślałyśmy. No ale już trudno...
Pociąg jechał prawie półtorej godziny(!),a po drodze zupełnie załamała się pogoda. Znowu całe niebo zasnute było chmurami. Z pociągu podziwałyśmy niesamowitą panoramę gór Guadarrama,gaje oliwne,spieczoną ziemię z burzowymi chmurami w tle. Wspaniały widok. Niestety pociąg jechał zbyt szybko, by móc to uwiecznić...
Po przyjeździe nie wiedziałam dokąd iść,miałam nadzieję,że to gdzieś blisko. Niestety tak nie było,w dodatku uciekł nam autobus. Musiałyśmy iść pod górkę ok.25 minut. Nie była to jakaś wielka odległość,a przynajmniej zobaczyłam jak wygląda miasteczko. Jest naprawdę niesamowicie urokliwe,położone na bardzo górzystym terenie i przeważa tu niska zabudowa. Z Madrytem łączy go linia kolejowa, więc chyba miło tu mieszkać-blisko do metropolii,ale z drugiej strony pięknie i spokojnie.
Ale gdzie my się tak właściwie wspinamy? Na wysokości 1028 m.n.p.m. w miasteczku El Escorial znajduje się zespół klasztorno-pałacowy San Lorenzo de El Escorial. Budowa została rozpoczęta na życzenie króla Felipe II,który chciał stworzyć miejsce pochówku dla swojego ojca,Carlosa V- władcy ogromego imperium obejmującego Hiszpanię, Niederlandy, posiadłości we Włoszech,Austrii oraz zamorskie kolonie. Budowa rozpoczęła się i zakończyła w XVI wieku.
Udało nam się wejść do środka na darmowe bilety(zawsze w środy między 18 i 20). Wpierw wnętrze nie zachwyciło nas jakoś wyjątkowo. Muzeum architektury,czyli prezentacja makiet całego obiektu oraz narzędzi używanych przy budowie,a nastepnie muzeum sztuki,ale nie było tam nic,co bym kojarzyła-ani dzieło ani artysta.
Za to później zobaczyłam coś zupełnie niezapomnianego. Po marmurowych schodach schodziło się do marmurowej okrągłej sali wręcz ociekającej złotem. A tam,w wnękach, pochowani wszyscy królowie Hiszpanii od Carlosa V do Alfonsa XIII. Nie tak dawno przecież uczyłam się o nich,a teraz stanąć w takim miejscu. Po prostu czuło się podniosłą atmosferę. Ja czułam. W 7 salach obok jest pochowanych ponad 100 osób-infanci i członkowie rodziny królewskiej. Nazwać to miejsce niesamowitym? Nie wiem czy to odpowiednie słowo. Ale niezapomniane jest na pewno.
Nasza wycieczkę zakończyłyśmy w bazylice klasztornej. Sprawia ogromne wrażenie,bo cała jest wykończona bardzo skromnie,za to prezbiterium wprost tryska kolorami i zdobieniami.
Wszędzie,gdzie się nie ruszymy, wszyscy Hiszpanie się na nas gapia/gwizdza/machaja/trąbia/krzyczą. Jednak najlepsze miny mają,kiedy odpowiadamy im płynnym hiszpańskim. Dziś miałam tę satysfakcję i to było cudowne :D Muszę to robić częściej!
Zdjęcia:
1.patio wewnętrzne w El Escorialu
2.przed bazyliką
3.El Escorial z zewnątrz
4.ogrody przy Escorialu
5.widok z pociągu na góry Guadarrama
6.Uliczka w miasteczku El Escorial
7. Tak wyglądało niebo,jak skończyłyśmy zwiedzanie...
Komentarze
Prześlij komentarz