Na kursie zwiedzaliśmy naprawdę sporo. W tym poście chciałabym się podzielić zdjęciami z trzech,bardzo ciekawych miejsc. Pierwszym z nich jest budapesztańskie Muzeum Narodowe,położone przy tej samej ulicy co uniwersytet. Wystawa stała to po historia Węgier "w pigułce",czyli od prehistorii do upadku komunizmu. Pani przewodnik przechodziła z sali do sali z zawrotną prędkością, więc ja wlekłam się gdzieś z tyłu wycieczki,pragnąc zobaczyć wszystko... Nie mniej jednak,zobczyłam wszystko co chciałam,w tym prawdziwy fortepian Beethovena *.*. Nie starczyło mi jedynie czasu,by zobaczyć wystawę czasową,poświęconą powstaniu z 1956 roku, ale udało mi się tam wrócić innego dnia (zdjęć,niestety,nie można było tam robić :( ).
Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem, była Wielka Synagoga. Jest drugą największą synagogą na świecie (żeby było zabawniej nie po jerozolimskiej,ale po nowojorskiej)- może pomieścić ok 9 tysięcy ludzi. Pani przewodnik opowiedziała,że na codziennie modlitwy przychodzi tylko ok. 50 osób,natomiast synagoga zapełnia się tylko w największe żydowskie święta. Wnętrze świątyni jest o tyle ciekawe,że posiada wiele elementów zaczerpniętych z katolicyzmu. Na dziedzińcu synagogi znajduje się niewielki cmentarz. Synagoga położona jest na obszarze danwego getta ( funkcjonowało ono zaledwie 6 tygodni). Niestety, nie dane nam było w spokoju obejrzeć wszystkiego bo niemiły pan ochroniarz wygonił nas za bramę,z racji tego ,że oni już zamykają,bo szabat. Cóż z tego,że mieliśmy wykupione bilety (za 30 zł),(po co nas wpuszczono w takim razie....)a poza tym,szabat chyba rozpoczyna się po zachodzie słońca , ale co ja tam wiem...
No nic, dzielę się zdjęciami i polecam zwrócić uwagę na przedostatnie z nich - dwa przylegające do siebie budynki,jeden nowoczesny,drugi-paiętajacy wojnę,a podwórka rozgranicza oryginalny fragment muru getta.
Na koniec kilka zdjęć z Szentendre- przepięknej miejscowości położonej na północ od Budapesztu. Niewielka, z małym ryneczkiem, bardzo podobna do polskiego Kazmierza Dolnego.
Posiada ogromny skansen, w którym odtworzone są węgierskie wioski z różnych stron kraju! Wraz z
kolegami z kursu wynajęliśmy rowery i w trzy godziny objechaliśmy prawie cały skansen. :) Najbardziej podobało mi się tam to,że pracownicy skansenu odtwarzali różne zawody,a później można było nabyć ich wyroby. Tak więc można było kupić podkowę od kowala, przepyszne ciasta od pań cukierników, napić się ziołowej herbatki od pani zielarki, a nawet ostrzyc się u fryzjera!
Z całego serca polecam!
Najbardziej podobało mi się tam to,że pracownicy skansenu odtwarzali różne zawody,a później można było nabyć ich wyroby. Tak więc można było kupić podkowę od kowala, przepyszne ciasta od pań cukierników, napić się ziołowej herbatki od pani zielarki, a nawet ostrzyc się u fryzjera!
Komentarze
Prześlij komentarz