W środę, po zajęciach, całą grupą wraz z opiekunami, udaliśmy się nas Dunaj. Ciekawym jest fakt, że w Budapeszcie w skład komunikacji miejskiej wchodzi także tramwaj wodny! I w dodatku praktycznie niczym się nie różni od statków wycieczkowych, które kosztują milion pięćset sto dziewięćset euro! Oznacza to,że posiadając zwykły bilet autobusowy można sobie zafundować półtoragodzinny rejs statkiem! Że też ja się o tym dowiedziałam dopiero za 5(!) razem, kiedy tutaj jestem... No cóż, lepiej późno niż wcale :) Rejs był niesamowite przyjemny. Słoneczko, wiaterek i oczywiście, najpiękniejsze widoki ever. Mosty, mosty i jeszcze raz mosty. Czy ten widok nigdy mi się nie znudzi...? Raczej nie. 😂 Podzielę się tutaj kilkoma zdjęciami, które pewnie nie oddadzą w pełni urody tego miejsca, ale może chociaż trochę nakreślą sytuację.
Rejs zakończył się na północy Budapesztu, w 3 dzielnicy, prawie za miastem. Wysiedliśmy ze statku, a tam najprawdziwszy nadmorski (jeziorny?) deptak, zupełnie jak nad polskim morzem czy jeziorem! Straganiki, jedzenie, lody, wszystko. Poczułam się jak pasażer wycieczkowca,który wysiadł w jednym z portów, żeby się przejść oo wybrzeżu 😂. Nie miałam pojęcia, że Budapeszt mnie może jeszcze zadziwić, a jednak! Miejsce jest przepiękne. Brzeg Dunaju w tym miejscu jest bardzo łagodny i piaszczysty,tak więc można podejść tuż do samej rzeki. Cisza, spokój. Niby miasto, ale jakby nie do końca. No i te klimatyczne knajpki. Skąd Węgrzy biorą tyle kreatywności...? :o
Oto kilka zdjęć z 'przystani '.
Ooo ja też bym się przeszła :>
OdpowiedzUsuńale przede wszystkim przepłynęła
OdpowiedzUsuńZapraszam do Budapesztu w takim razie! :)
OdpowiedzUsuń