[w trakcie czytania polecam posłuchać tego:Hey Budapest! by lepiej poczuć klimat ;)]
Godzina 23.35. Po upalnym dniu Budapeszt powoli(z naciskiem na to słowo) kładzie się spać. Wciąż jest bardzo gorąco.Powietrze obkleja człowieka. Czasem tylko pojawia się lekki wiaterek. Na HUNGARIA korut wciąż remont. Pomimo godziny. Chociaż dla nich to może lepiej-mniejszy upał. Czekam na autobus. Na dzisiejszy wieczór rozdzieliśmy się,ale czuje się dobrze,bo mogłam sprawdzić swoje możliwości komunikacyjne.sam fakt,ze ja sama służę ludziom za przewodnika po Budapeszcie,czegoś dowodzi. Po prostu czuję się tu jak w domu. Nie wyróżniam się z tłumu,nikt mnie nie zaczepia,bo wszyscy mnie biorą za miejscową. Lubię tą atmosferę wieczornego Budapesztu.To miasto nigdy nie zasypia na dobre. Wręcz przeciwnie,nocą ono dopiero ożywa,kwitnie i tętni życiem.
To taki krótki wstępik do wydarzeń kolejnych dwóch dni w stolicy Węgier.
W środę,za namową Beaty pojechałyśmy na górę Jana,czyli po węgiersku János Hegy. Góra ta położona jest na północy Budy,naprawdę daleko od naszego hostelu. Ale co tam,jesteśmy na wakacjach,kto liczy czas? Okazało się,że już sama podróż na górę,jest wspaniałą wycieczką krajoznawczą.Autobus 291 przemierza całą Budę,mijając piękne wille,położone na Wzgórzach Budańskich,aby ostatecznie stanąć u podnóża góry i u wejścia do dolnej stacji kolejki krzesełkowej.Tam zakupiłyśmy bilety na kolejkę i rozpoczęłyśmy podróż na górę.Po drodze mija się domy mieszkalne,a nogami można było wręcz dotknąć czubków drzew w ogrodach.Określnie "wpaść do kogoś na herbatę" nabiera nowego znaczenia...
Na górze (o wiele wyższej i stromej niż nam sie wydawało), okazało się,że musimy się jeszcze chwilę powspinać,aby dotrzeć do wieży widokowej. Widok z owej wieży jest obłędny,a powietrze na górze-czyściuteńkie i rześkie. Zapomina się zupełnie,że czlowiek jest przecież cały czas w stolicy kraju! Warto jechać przez całe miasto,żeby odpocząć sobie na łonie natury.
Dzień zakończyłyśmy na placu Bohaterów (Hösök tére) i w lasku miejskim (Városliget). Główną atrakcją lasku jest zbudowany na początku 20 wieku zamek,który zawiera w sobie wszystkie popularne style architektoniczne. Pierwotnie była to tylko budowla zbudowana z nietrwałych materiałów,na wystawę światową,lecz mieszkańcy tak się do niego przywiązali,że zbudowano go ponownie z trwalszych materiałów. A plac Bohaterów? Robi wrażenie,nieważne ile razy się tam było. Wychodzi się z metra i ma się przed sobą olbrzymią kolumnę z posągami węgierskiej dynastii Arpadów a po jej bokach figury najważniejszych postaci w historii Węgier,poczynając od św.Stefana aż do Lajosa Kossuta.Imponujące miejsce.
Czwartek był naszym ostatnim pełnym dniem w Budapeszcie. Był też jedynym dniem ze słabą pogodą-deszcz i 17 stopni,podczas gdy w poprzednich dniach temperatura sięgała 35... Pojechałyśmy na południe Budy,do Tropicarium. Wpierw nie mogłyśmy go znaleźć,bo okazało się że znajduje się w centrum handlowym. Jednak wejście tam było jak najbardziej dobrą decyzją.Ogrom egzotycznych ryb,aligatory,udawana burza tropikalna i na koniec tunel-akwarium,gdzie z każdej strony otaczają cię płaszczki i rekiny. Miejsce,które bawi zarówno dzieci,jak i dorosłych.
Wieczorem pojechałam sama na chwilę nad Dunaj. Kocham ten niesamowity z mostu Łańcuchowego i chciałam jeszcze na niego spojrzeć. Trochę,żeby się pożegnać,trochę,żeby spojrzeć z nadzieją,że uda mi się tu kiedyś wrócić na dłużej.
Zarówno w środowy,jak i czwartkowy wieczór,spotkałam się z moim kolegą i jego dziewczyną,którzy autostopem jadą do Istambułu. We Wrocławiu nie możemy się spotkać,za to udało się w Budapeszcie;D Nie wiem czy to czytacie,ale pozdrawiam Was gorąco,podziwiam i zazdroszczę takiej wspaniałej przygody i odwagi. Było super być Waszym przewodnikiem po Budapeszcie!
Zdjęcia:
1-6.Góra Jana
7-8.Lasek Miejski
9-11.Plac Bohaterów
12-18.Tropicarium
19-24.Budapeszt na do widzenia
Chcę tam wrócić! <3 matkoooo
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że jeszcze nie raz! <3
OdpowiedzUsuń