Teraz nastąpi opowieść o tym,jak wyglądały moje pierwsze chwile podczas tego wyjazdu.To już trzeci raz, więc wracam zupełnie jak do siebie.Serio.To bardzo ciekawe,no przecież nic nie rozumiem,a pomimo to ogarniam komunikację i wszystko.Już tylko ostrzę ząbki na jakieś erasmusy czy coś podobnego. Ale marzenia na bok. Na razie będę opisywać to,co naprawdę sie dzieje.
Przyleciałyśmy w niedziele o 16.20. Lot oczywiście trwał marne 50 minut,czyli mniej niż moja droga do szkoły.ech... Na lotnisku,ja juz taka obeznana,poszłam po bilety komunikacji miejskiej. Już od dwóch lat jeżdżę na bilety miesięczne(tylko dlatego,że podczas mojej pierwszej podróży tutaj pomagali mi znajomi miejscowi). Podchodzę do kasy,proszę o bilet,a pani mnie prosi o legitymację,po czym mówi ze takiej nie honorują.Ja oczywiście w szoku,bo jak to. Na szczęście uratowało mnie to,że koło legitymacji miałam wsadzony bilet z ubiegłego roku. Pani pyta czy w takim razie jeździłam juz tak.A ja,że dwa razy. No dobrze,a czy przechodziłam kontrolę i pokazywałam legitymację.Tak oczywiście i to nie raz. Uff,sprzedała mi w końcu ten bilet.Juz się bałam że przestaną honorować moją polską legitymację...
Po małych zawirowaniach(ale z jakże nieocenioną pomocą przemiłych miejscowych) dotarłyśmy do hostelu. Nie mogłyśmy znaleźć numeru domu i kiedy w końcu go znalazłyśmy przed naszymi oczami ukazały się jakieś stare,prawie nieoznaczone drzwi.My już z czarnymi wizjami,że czeka nas spanie pod mostem,ale na szczęście okazało się,że nasz hostel jest w podwórzu i musimy przejść przez te drzwi i ogród. Hostel posiada 3 piętra.Na dole jest wspólny pokój,z lodówka,naczyniami i czajnikiem,gdzie goście przygotowują sobie jedzenie. Jak na opłatę 55 zł za noc,warunki są słabe.Pokoje nie posiadają nawet żadnych półek ani szafek i jest bardzo głośno i duszno. Ale przecież nie przyjechałam tu mieszkać w hotelu. Po krótkim odpoczynku,poszłyśmy podziwiać Budapeszt by night. Zawsze staram się zaczynać mój pobyt tutaj od nocnego spaceru właśnie. Kiedy byłam tu pierwszy raz, mój kolega,budapesztenczyk zupełnie zakochany w swoim mieście,powiedział mi,że nowe miasto warto jest zobaczyć najpierw nocą,bo nocą wszystko ma inny smak,inny wymiar i pozostawia zupełnie inne wrażenie. Za każdym razem Budapeszt robi na mnie tak samo ogromne wrażenie. Piękne miasto o niesamowitym klimacie i niezwykle sympatycznych ludziach. A widok Dunaju w asyście oświetlonych mostów,Parlamentu,Zamku Królewskiego i Baszt Rybackich,to po prostu bajka.
Zdjęcia:
1-2.Lot na Węgry
3-4.Stacja metra Szent Gellert tér,nowo otwarta i jedna z najpiękniejszych jakie widziałam
5.Most Wolności
6.Artystyczny Deak Ferenc tér
7.Most Szechyniego
8-9.Dwie wersje Bazyliki Świętego Stefana
10-11.Most Szechyniego i Wzgórze Zamkowe
12.By night
Przyleciałyśmy w niedziele o 16.20. Lot oczywiście trwał marne 50 minut,czyli mniej niż moja droga do szkoły.ech... Na lotnisku,ja juz taka obeznana,poszłam po bilety komunikacji miejskiej. Już od dwóch lat jeżdżę na bilety miesięczne(tylko dlatego,że podczas mojej pierwszej podróży tutaj pomagali mi znajomi miejscowi). Podchodzę do kasy,proszę o bilet,a pani mnie prosi o legitymację,po czym mówi ze takiej nie honorują.Ja oczywiście w szoku,bo jak to. Na szczęście uratowało mnie to,że koło legitymacji miałam wsadzony bilet z ubiegłego roku. Pani pyta czy w takim razie jeździłam juz tak.A ja,że dwa razy. No dobrze,a czy przechodziłam kontrolę i pokazywałam legitymację.Tak oczywiście i to nie raz. Uff,sprzedała mi w końcu ten bilet.Juz się bałam że przestaną honorować moją polską legitymację...
Po małych zawirowaniach(ale z jakże nieocenioną pomocą przemiłych miejscowych) dotarłyśmy do hostelu. Nie mogłyśmy znaleźć numeru domu i kiedy w końcu go znalazłyśmy przed naszymi oczami ukazały się jakieś stare,prawie nieoznaczone drzwi.My już z czarnymi wizjami,że czeka nas spanie pod mostem,ale na szczęście okazało się,że nasz hostel jest w podwórzu i musimy przejść przez te drzwi i ogród. Hostel posiada 3 piętra.Na dole jest wspólny pokój,z lodówka,naczyniami i czajnikiem,gdzie goście przygotowują sobie jedzenie. Jak na opłatę 55 zł za noc,warunki są słabe.Pokoje nie posiadają nawet żadnych półek ani szafek i jest bardzo głośno i duszno. Ale przecież nie przyjechałam tu mieszkać w hotelu. Po krótkim odpoczynku,poszłyśmy podziwiać Budapeszt by night. Zawsze staram się zaczynać mój pobyt tutaj od nocnego spaceru właśnie. Kiedy byłam tu pierwszy raz, mój kolega,budapesztenczyk zupełnie zakochany w swoim mieście,powiedział mi,że nowe miasto warto jest zobaczyć najpierw nocą,bo nocą wszystko ma inny smak,inny wymiar i pozostawia zupełnie inne wrażenie. Za każdym razem Budapeszt robi na mnie tak samo ogromne wrażenie. Piękne miasto o niesamowitym klimacie i niezwykle sympatycznych ludziach. A widok Dunaju w asyście oświetlonych mostów,Parlamentu,Zamku Królewskiego i Baszt Rybackich,to po prostu bajka.
Zdjęcia:
1-2.Lot na Węgry
3-4.Stacja metra Szent Gellert tér,nowo otwarta i jedna z najpiękniejszych jakie widziałam
5.Most Wolności
6.Artystyczny Deak Ferenc tér
7.Most Szechyniego
8-9.Dwie wersje Bazyliki Świętego Stefana
10-11.Most Szechyniego i Wzgórze Zamkowe
12.By night
Komentarze
Prześlij komentarz