Przejdź do głównej zawartości

1.6.Pierwsze dni w Jerez i la abdicación de España en Brasil

We wtorek, po całodziennej podróży,"nasze" hiszpańskie rodziny odebrały nas ze stacji kolejowej i zabrały na pizzę do domu jednej z Hiszpanek. Na nowo muszę się przyzwyczajać do tego przedziwnego akcentu,w ktorym zjada się połowę liter w wyrazie.Zwłaszcza po akcencie madryckim,który jest pięknym,czystym,literackim hiszpańskim. W środę Hiszpanie postanowili zabrać nas na plażę. Pomimo że zapowiadało się na deszcz,pojechaliśmy na pociągiem do Puerto de Santa María. Całe niebo było w chmurach i wiał wiatr. Świetny dzień na plażowanie,serio. Siedziałam ubrana w koszulę flanelową i wciąż było mi zimno.Naprawdę nie rozumiałam naszych Hiszpanów,którzy poszli się kąpać w ,równie zimnym jak powietrze, oceanie. Trochę pogadałyśmy sobie z Niną,trochę posłuchałyśmy muzyki i zrobiłyśmy sobie dłuuugi spacer wzdłuż plaży,zbierając muszle. Słońce wyszło o godzinie 17,a ja od razu posmarowałam się pięćdziesiątką(chociaż zwykle nie używam tak silnego filtra).Po półtorej godzinie wlazłam pod parasol,bo miałam już dosyć słońca. Po pół godzinie,kiedy schodziliśmy z plaży,poczułam że chyba przedobrzyłam. Spojrzenie w lustrze w domu potwierdziło moje obawy.Byłam spalona jak nigdy! Wszyscy mi wróżyli,że dostanę gorączki od słońca,ale na szczęście obyło się bez tego. Po powrocie z plaży i szybkim ogarnięciu się,udaliśmy się do domu jednego z Hiszpanów,aby obejrzeć mecz Hiszpania-Chile. Każdy,kto go widział,wie że nie był to hiszpański mecz popisowy,a wynik 2:0 dla Chile,przekreślił szanse Hiszpanii na wyjście z grupy. Nasi Hiszpanie,z którymi oglądaliśmy mecz,przeżywali go okrutnie,krzycząc i klnąc. Tutaj nastąpi mała dygresja na temat: abdicación de Espaňa en Brasil i tego,co działo w tv po przegranym meczu. Od czwartku,na przemian z meczami,w telewizji lecą fragmenty przegranych meczy,najlepiej na czarno-biało,a operator skupia się na smutnych minach i nieudanych akcjach. W tle leci albo hasło z abdykacją w Brazylii(bardzo na czasie) albo wciąż pytania:co się stało...? Do tego dołączają sondy uliczne: Czy uważasz,że Vincente Del Bosque(selekcjoner reprezentacji) powinen odejść? (Tak bardzo polskie zjawisko po przegranym meczu). Zaraz potem włączają fragmenty wygranych meczy i radosne miny zawodników i napis: Gracias! I tak przez prawie cały dzień. Ci Hiszpanie to chyba lubią rozdrapywać rany,czy bardziej,tłumacząc ten sam związek frazeologiczny z hiszpańskiego,wsypywać sobie sól w rany... Czwartek i piątek nie obifitowały w wydarzenia. W czwartek wyszłyśmy dopiero wieczorem,najpierw na kolację i spacer do centrum,a potem do baru z bilardem i piłkarzykami,gdzie spotkaliśmy śmiesznego Francuza z wymiany(Polki rozmawiają z Francuzem po hiszpańsku:D). W piątek był dzień wyników hiszpańskich matur. Poszłam z moją Hiszpanką do szkoły,bo musiała coś załatwić. Spotkałyśmy nauczyciela,który rok temu przyjechał z nimi na wymianę do Polski.Pamiętał mnie i pogadaliśmy chwilę :). Potem się okazało,że jedna z nauczycielek zrobiła wystawę pięknych figurek z origami,a jakiś pan ma pokazywać,jak takie zrobić. Uwielbiam takie rzeczy,więc siedziałam z pietnastolatkami i robiłam origami :D. Hiszpanie są BARDZO rodzinni,więc wieczorem pojechaliśmy na przedszkolne występy kuzynów Natalii,mojej Hiszpanki. Zjechała się cała rodzina! Prawie każdego dnia poznaję w Hiszpanii nową,fajną piosenkę. Hiszpanie słuchają praktycznie tylko hiszpańskiej muzyki. Oto kilka tytułów,które naprawdę wpadają w ucho: 1.David Bisbal-Diez mil maneras- nowa piosenka naprawdę świetnego wokalisty 2.Axel-Afinidad-zasłyszana w radiu,nie mogę przestać jej słuchać 3.Maldita Narea-Buena Energía-piosenka sponsora reprezentacji(może ta sukcesów nie odniosła,ale w teledysku można zobaczyć m.in. Xaviego grającego na perkusji i Casillasa-na tamburynie :D) 4.Enrique Iglesias-Bailando-nóżka sama chodzi do tańca 5.Efecto Pasillo-Me sabe bien-piosenka na poprawę humoru 6.Leiva-Terriblemente Cruel-kolejny radiowy hit 7.Ricky Martin-Vida-mnie do Rickiego nie trzeba przekonywać,a piosenka jest naprawdę słoneczna :) Zdjęcia: Środa: 1-5.Puerto de Santa María-playa de Valdelagrana Czwartek: 6. Z Natalią-moją Hiszpanką z wymiany 7.jeden z placów Jerez de La Frontera 8.Jerez de la Frontera 9.Katedra w Jerez 10.Acázar w Jerez 11. :) 12."Lepiej się zająć czymś niż martwić się" 13.z Niną 14.nocne Jerez Piątek: 15-18. Cuda z origami 19.moje dzieło :p

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

5.3 Garść końcowych przemyśleń

Słów kilka o Golem. Jest to miejsce typowo wczasowe. Wzdłuż plaży ciągnie się długi rząd hoteli, a przed nimi mozaika złożona z kolorowych parasoli. Przez kawałek miejscowości ciągnie się deptak. Mateusz powiedział:"Nie napisałaś wcześniej, że deptak jak w Kołobrzegu". Tak więc piszę o tym teraz. Wieczorem cała ta turystyczna masa wylega na ten deptak, prezentując swoją opaleniznę i ciuszki (dlaczego nikt mi nie powiedział, że na każdy wieczór muszę mieć inną sukienkę...?!). To miejsce, poza rolą wybiegu, pełni też rolę handlową. Po prawej i lewej stronie można znaleźć stragany z pamiątkami i jedzeniem, atrakcje z wesołych miasteczek typu strzelnica czy samochodziki. I te ludzkie pielgrzymki tak chodzą w te i we wte, najpierw deptakiem, a potem brzegiem morza - deptak na szczęście nie ciągnie się przez całą miejscowość - do naszego hotelu już nie dociera, tak więc wieczorami mogliśmy spokojnie posiedzieć ma tarasie, bez tych chmar ludzi paradujących przed naszym nosem....

2.6. Debrecen i piękne winnice Tokaju

Rozpoczynam zwiedzanie wschodu Węgier! W mój pierwszy dzień w Hajdudorog obudziłam się wypoczęta. Ach,co za cudny poranek na węgierskiej wsi! Cisza, spokój, słońce i świeże powietrze... Sounds perfect! Spokojnie, nie poganiana przez nikogo, poszłam coś zjeść. Zasiedliśmy z Levim w kuchni, która warta jest poświęcenia jej kilku słów, ponieważ jest lekko niestandardowa. Tata Leviego zajmuje się handlem starociami, jeździ po całym kraju, skupuje, sprzedaje, ale co ładniejsze drobiazgi zostają właśnie w kuchni. Ściany całe zawieszone są starymi łyżkami, dzbanuszkami,garnuszkami i innymi przedmiotami użytku codziennego. Całości dopełniają ręcznie tkane ściereczki i obrusiki,niektóre z motywami kwiatowymi, inne z wierszykami i przysłowiami. Cała kuchnia ma w sobie coś niesamowitego i nieuchwytnego. Odbicie przeszłości? Zapach folkloru? Radość życia bez pędu i pośpiechu? Wiem jedno. Czuję się tu świetnie. Jakby miasto i cała cywilizacja była lata świetlne stąd. Nie chodzi o to,że ludzie tu n...

5.2 Just give me one day in Tirana

Wycieczki oferowane przez biuro podróży w Albanii nie należą do najtańszych. Chcieliśmy zwiedzić stolicę tego kraju, ale nie za 45 euro... Zapytaliśmy więc rezydentki, czy jest możliwość dotarcia do  Tirany na własną rękę (mieszkamy ok. 40 minut drogi autobusem od stolicy). Odpowiedziała, że owszem. Musimy tylko złapać autobus do Durres, następnie autobus na przedmieścia Tirany i autobus miejski do centrum. Brzmi zawile? A jak dodam, że te autobusy nie posiadają rozkładów? Dusza podróżników jednak zwyciężyła, bo w niedzielę, zaraz po śniadaniu poszliśmy na nasz ulubiony przystanek (ten, na którym trzeba czekać po drugiej stronie ulicy bo jest ona tak wąska, że drugiego pobocza właściwie nie ma). Tym razem nie mieliśmy już tyle szczęścia, bo czekaliśmy ok 20 minut, ale okej, jest, jedziemy. W Durres nie zdążyliśmy nawet pomyśleć, gdzie mógłby być autobus do Tirany, ponieważ z pomocą przyszli lokalni naganiacze. Na całym placu przy busach stają panowie wykrzykujący nazwy miast, ...