Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

6.0. Jesień w Budapeszcie, Budapeszt w jesieni

Lasek Miejski Rzadko kiedy podróżuję za granicę jesienią. Właściwie - chyba nigdy to się jeszcze nie zdarzyło. Aż do teraz.  Listopadowy czterodniowy wypad do Budapesztu!  Na ogół listopad nie kojarzy się dobrze. Kiedy myślę o tym miesiącu, to pierwsze co mi przychodzi do głowy, to szare niebo i wszeobecna wilgoć. Trochę obawiałam się pogody na Węgrzech, ale co tu dużo mówić - Budapeszt jeszcze nigdy nie zawiódł mnie pogodowo i wygląda na to,że nie zamierza tego zrobić!  Co można robić w Budapeszcie jesienią? Budapeszt kojarzy mi się najbardziej ze spędzaniem czasu pod gołym niebem. Niekończące się spacery po upalnym mieście, a na koniec siedzenie nad Dunajem, na Wyspie św. Małgorzaty czy na Deak Ferenc t é r. Jesienią nie do końca można z tego korzystać, ale wciąż jest zadziwiająco dużo rzeczy, które można w tym wspaniałym mieście robić. 1. Spacery Dopóki nie pada, jesień jest bardzo litościwa dla stolicy Węgier. Mnie udało się trafić na niesamowitą pogodę. Poł

5.3 Garść końcowych przemyśleń

Słów kilka o Golem. Jest to miejsce typowo wczasowe. Wzdłuż plaży ciągnie się długi rząd hoteli, a przed nimi mozaika złożona z kolorowych parasoli. Przez kawałek miejscowości ciągnie się deptak. Mateusz powiedział:"Nie napisałaś wcześniej, że deptak jak w Kołobrzegu". Tak więc piszę o tym teraz. Wieczorem cała ta turystyczna masa wylega na ten deptak, prezentując swoją opaleniznę i ciuszki (dlaczego nikt mi nie powiedział, że na każdy wieczór muszę mieć inną sukienkę...?!). To miejsce, poza rolą wybiegu, pełni też rolę handlową. Po prawej i lewej stronie można znaleźć stragany z pamiątkami i jedzeniem, atrakcje z wesołych miasteczek typu strzelnica czy samochodziki. I te ludzkie pielgrzymki tak chodzą w te i we wte, najpierw deptakiem, a potem brzegiem morza - deptak na szczęście nie ciągnie się przez całą miejscowość - do naszego hotelu już nie dociera, tak więc wieczorami mogliśmy spokojnie posiedzieć ma tarasie, bez tych chmar ludzi paradujących przed naszym nosem.

5.2 Just give me one day in Tirana

Wycieczki oferowane przez biuro podróży w Albanii nie należą do najtańszych. Chcieliśmy zwiedzić stolicę tego kraju, ale nie za 45 euro... Zapytaliśmy więc rezydentki, czy jest możliwość dotarcia do  Tirany na własną rękę (mieszkamy ok. 40 minut drogi autobusem od stolicy). Odpowiedziała, że owszem. Musimy tylko złapać autobus do Durres, następnie autobus na przedmieścia Tirany i autobus miejski do centrum. Brzmi zawile? A jak dodam, że te autobusy nie posiadają rozkładów? Dusza podróżników jednak zwyciężyła, bo w niedzielę, zaraz po śniadaniu poszliśmy na nasz ulubiony przystanek (ten, na którym trzeba czekać po drugiej stronie ulicy bo jest ona tak wąska, że drugiego pobocza właściwie nie ma). Tym razem nie mieliśmy już tyle szczęścia, bo czekaliśmy ok 20 minut, ale okej, jest, jedziemy. W Durres nie zdążyliśmy nawet pomyśleć, gdzie mógłby być autobus do Tirany, ponieważ z pomocą przyszli lokalni naganiacze. Na całym placu przy busach stają panowie wykrzykujący nazwy miast, do k