Przejdź do głównej zawartości

Posty

Recenzja książki Krzysztofa Vargi "Gulasz z turula"

        „ Nostalgia jest fundamentem, na którym buduje się węgierska tożsamość ”       Na Krzysztofa Vargę trafiłam przypadkiem, kiedy dostałam jego najnowszą książkę pt. "Sonnenberg". To ponad 500-stronicowa powieść o Budapeszcie i kilku jego mieszkańcach. Zaciekawił mnie sposób pisania i przez wszystkim, sposób, w jaki pan Varga postrzega Węgry i Węgrów. Poszukałam głębiej i dowiedziałam się, że jest to autor pół-polskiego i pół-węgierskiego pochodzenia. Tak więc, z jednej strony patrzy na Węgrów jako Węgier, a z drugiej - jako Polak. Co daje naprawdę niesamowite wyniki.       Postanowiłam sięgnąć po kolejną z jego książek. Wybór padł na "Gulasz z turula", pierwszą z trzech części serii felietonów o kraju Bratanków. Książka podzielona jest na 8 rozdziałów, z którego każdy nosi żartobliwą nazwę - na wpół złożoną z nazwy węgierskiej potrawy, na wpół z nazwiska znanej na Węgrzech postaci historycznej bądź politycznej. Znajdziemy tu więc:  „ Paprykarz z K á
Najnowsze posty

7.1. Co zobaczyć w Marrakeszu?

Marrakesz jest trzecim największym, po Rabacie i Casablance, miastem w Maroku. Jest oddalony o ok. 250 km od Agadiru, gdzie mieszkaliśmy i podobno, jest jednym z Must See w Maroku. Każde biuro podróży (miejscowe czy nie) organizuje dla turystów jedno- lub dwudniowe wycieczki. My zdecydowaliśmy się na tę pierwszą opcję i o 7 rano wyruszyliśmy! Zanim przejdę do samego Marrakeszu, po prostu muszę zwrócić uwagę na drogę, która do niego prowadzi. Całą trasę Agadir -  Marrakesz pokonuje się nowiutką autostradą przez góry Atlas! Są niesamowite i dzikie. Mieliśmy to szczęście mijać je w dwóch najlepszych porach dnia - o wschodzie słońca (które w październiku wstaje tu ok. 8) i zachodzie (ok. 18).      Marrakesz przywitał nas ogromnym upałem. Podczas, gdy w Agadirze było ok 25 stopni i dużo chmur, tutaj było przynajmniej 10 stopni więcej, niebieskie niebo i absolutne zero wiatru. Absolutne. Upał był po prostu nie do zniesienia, w typie "nie mam siły iść, nie mogę oddychać". Nie mn

7.0. Spoko Maroko (?)

Kiedy podróżuję, lubię obserwować. Wyłapywać smaczki, odmienności, rzeczy, które mnie dziwią, szokują lub cieszą. Tak było oczywiście i tym razem. Oto zbiór moich spostrzeżeń i przemyśleń na temat Maroka. 1. Wszyscy mówią po polsku.           Wait, what...? Taka właśnie była moja mina, jak pierwszy raz usłyszałam w Maroku nasze polskie "dzień dobry". No okej, może jeszcze samo przywitanie mnie nie zdziwiło, no bo co, turystów mają dużo, nie dziwne, że opanowali podstawowe zwroty. Ja też staram się zawsze dostosować takie proste słowa, jak "dzień dobry" czy "dziękuję" do języka kraju, w którym przebywam. Ale szczęka mi opadła, kiedy jeden ze sprzedawców zreferował nam po polsku całą ofertę swojego sklepu z naturalnymi kosmetykami, używając słów takich jak: "czarnuszka", "zmarszczki" czy " rozstępy"... W dodatku mają jakiś iście "radar" na Polaków... Rozumiem, że z naszym typem urody rzucamy się w oczy, jako "niem

6.0. Jesień w Budapeszcie, Budapeszt w jesieni

Lasek Miejski Rzadko kiedy podróżuję za granicę jesienią. Właściwie - chyba nigdy to się jeszcze nie zdarzyło. Aż do teraz.  Listopadowy czterodniowy wypad do Budapesztu!  Na ogół listopad nie kojarzy się dobrze. Kiedy myślę o tym miesiącu, to pierwsze co mi przychodzi do głowy, to szare niebo i wszeobecna wilgoć. Trochę obawiałam się pogody na Węgrzech, ale co tu dużo mówić - Budapeszt jeszcze nigdy nie zawiódł mnie pogodowo i wygląda na to,że nie zamierza tego zrobić!  Co można robić w Budapeszcie jesienią? Budapeszt kojarzy mi się najbardziej ze spędzaniem czasu pod gołym niebem. Niekończące się spacery po upalnym mieście, a na koniec siedzenie nad Dunajem, na Wyspie św. Małgorzaty czy na Deak Ferenc t é r. Jesienią nie do końca można z tego korzystać, ale wciąż jest zadziwiająco dużo rzeczy, które można w tym wspaniałym mieście robić. 1. Spacery Dopóki nie pada, jesień jest bardzo litościwa dla stolicy Węgier. Mnie udało się trafić na niesamowitą pogodę. Poł