Przejdź do głównej zawartości

2.0. Kierunek:Budapeszt!

Za niecałe 4 godziny lecę do Budapesztu! Cały wyjazd będzie o tyle wyjątkowy,że po raz pierwszy (nie licząc kilku godzin w jednym z madziarskich miasteczek kiedyś dawno dawno)będę na Węgrzech nie tylko w stolicy. Przede mną także kilka dni nad Balatonem (Siofok) oraz odwiedziny u mojego kolegi,mieszkającego niedaleko Debrecen. W sumie około 15 dni u naszych bratanków!
Co mogę powiedzieć o samym Budapeszcie? To moja trzecia wyprawa tam. Miasto jest niesamowite. Ci,którzy byli,wiedzą o czym mówię. A tym,których jeszcze to szczęście nie spotkało,ciężko będzie zrozumieć mój zachwyt. Idealnie rozplanowane miasto,gdzie jest po troszeczku wszystkiego. Pół miasta jest płaskie,pół - górzyste. Są nowoczesne budynki i secesyjne kamienice. Są rzymskie ruiny,mające 2 tysiące lat i tureckie łaźnie. Jest wielka rzeka. Jest wielka wyspa na rzece,na której zapominasz,że jesteś w wielkim mieście. Jest góra,są groty. Miasto,w którym parlament i katedra są tej samej wysokości,żeby pokazać że zarówno władza jak i kościół są tak samo ważne. W europejskim rankingu barów i klubów to właśnie budapesztańskie A38 i Szimpla zajmują odpowiednio 1 i 3 miejsce. 4 linie metra pozwalają dojechać prawie wszędzie. Tramwaj,który okrąża całe miasto,jeździ 24h na dobę,w dzień co 5 min,w nocy co 15.
W Budapeszcie jest wszystko,czego chcesz.
I oni.Ludzie. Ich niesamowita sympatia powoduje,że nie czujesz się obco.Czujesz się jak w domu. I ja własnie tak się czułam już od momentu,kiedy pierwszy raz wysiadłam z samolotu na lotnisku Ferihegy im.Ferenca Liszta. To miasto ładuje baterie,daje poczucie wolności. Tak,wiem że to dziwnie brzmi,bo przecież dlaczego niby Budapeszt ma się różnić od innych miast? Nie wiem dlaczego,ale tak już jest. To miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać.I do którego planuje się kolejną podróż już w momencie powrotu z poprzedniej.

Polecam zobaczyć filmik o Budapeszcie,link pod mapą.



Cały Budapeszt w 5 min :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

5.3 Garść końcowych przemyśleń

Słów kilka o Golem. Jest to miejsce typowo wczasowe. Wzdłuż plaży ciągnie się długi rząd hoteli, a przed nimi mozaika złożona z kolorowych parasoli. Przez kawałek miejscowości ciągnie się deptak. Mateusz powiedział:"Nie napisałaś wcześniej, że deptak jak w Kołobrzegu". Tak więc piszę o tym teraz. Wieczorem cała ta turystyczna masa wylega na ten deptak, prezentując swoją opaleniznę i ciuszki (dlaczego nikt mi nie powiedział, że na każdy wieczór muszę mieć inną sukienkę...?!). To miejsce, poza rolą wybiegu, pełni też rolę handlową. Po prawej i lewej stronie można znaleźć stragany z pamiątkami i jedzeniem, atrakcje z wesołych miasteczek typu strzelnica czy samochodziki. I te ludzkie pielgrzymki tak chodzą w te i we wte, najpierw deptakiem, a potem brzegiem morza - deptak na szczęście nie ciągnie się przez całą miejscowość - do naszego hotelu już nie dociera, tak więc wieczorami mogliśmy spokojnie posiedzieć ma tarasie, bez tych chmar ludzi paradujących przed naszym nosem....

2.6. Debrecen i piękne winnice Tokaju

Rozpoczynam zwiedzanie wschodu Węgier! W mój pierwszy dzień w Hajdudorog obudziłam się wypoczęta. Ach,co za cudny poranek na węgierskiej wsi! Cisza, spokój, słońce i świeże powietrze... Sounds perfect! Spokojnie, nie poganiana przez nikogo, poszłam coś zjeść. Zasiedliśmy z Levim w kuchni, która warta jest poświęcenia jej kilku słów, ponieważ jest lekko niestandardowa. Tata Leviego zajmuje się handlem starociami, jeździ po całym kraju, skupuje, sprzedaje, ale co ładniejsze drobiazgi zostają właśnie w kuchni. Ściany całe zawieszone są starymi łyżkami, dzbanuszkami,garnuszkami i innymi przedmiotami użytku codziennego. Całości dopełniają ręcznie tkane ściereczki i obrusiki,niektóre z motywami kwiatowymi, inne z wierszykami i przysłowiami. Cała kuchnia ma w sobie coś niesamowitego i nieuchwytnego. Odbicie przeszłości? Zapach folkloru? Radość życia bez pędu i pośpiechu? Wiem jedno. Czuję się tu świetnie. Jakby miasto i cała cywilizacja była lata świetlne stąd. Nie chodzi o to,że ludzie tu n...

5.2 Just give me one day in Tirana

Wycieczki oferowane przez biuro podróży w Albanii nie należą do najtańszych. Chcieliśmy zwiedzić stolicę tego kraju, ale nie za 45 euro... Zapytaliśmy więc rezydentki, czy jest możliwość dotarcia do  Tirany na własną rękę (mieszkamy ok. 40 minut drogi autobusem od stolicy). Odpowiedziała, że owszem. Musimy tylko złapać autobus do Durres, następnie autobus na przedmieścia Tirany i autobus miejski do centrum. Brzmi zawile? A jak dodam, że te autobusy nie posiadają rozkładów? Dusza podróżników jednak zwyciężyła, bo w niedzielę, zaraz po śniadaniu poszliśmy na nasz ulubiony przystanek (ten, na którym trzeba czekać po drugiej stronie ulicy bo jest ona tak wąska, że drugiego pobocza właściwie nie ma). Tym razem nie mieliśmy już tyle szczęścia, bo czekaliśmy ok 20 minut, ale okej, jest, jedziemy. W Durres nie zdążyliśmy nawet pomyśleć, gdzie mógłby być autobus do Tirany, ponieważ z pomocą przyszli lokalni naganiacze. Na całym placu przy busach stają panowie wykrzykujący nazwy miast, ...